Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uczonemu z Kcyni tysiące chorych na raka zawdzięczają życie. Dlaczego jego historia skończyła się tragicznie?

Adam Willma
Adam Willma
Solidne wykształcenie Hermann mógł ofiarować tylko jednemu z dzieci. Padło na Ismara, bo ten wyróżniał się nadzwyczajną pamięcią i zdolnościami językowymi. Wraz z bratem Ismar został wysłany do Nakła. Tam miejscowy nauczyciel szybko rozpoznał wyjątkowe zdolności chłopca. 

Aby zapewnić dzieciom właściwy rozwój, ojciec zdecydował się na przeprowadzkę do Sulechowa, gdzie funkcjonowało znane w całych Prusach gimnazjum, szczycące się wybitnymi absolwentami. Uczyli się tam zarówno Niemcy, jak i Polacy i Czesi.
Solidne wykształcenie Hermann mógł ofiarować tylko jednemu z dzieci. Padło na Ismara, bo ten wyróżniał się nadzwyczajną pamięcią i zdolnościami językowymi. Wraz z bratem Ismar został wysłany do Nakła. Tam miejscowy nauczyciel szybko rozpoznał wyjątkowe zdolności chłopca. Aby zapewnić dzieciom właściwy rozwój, ojciec zdecydował się na przeprowadzkę do Sulechowa, gdzie funkcjonowało znane w całych Prusach gimnazjum, szczycące się wybitnymi absolwentami. Uczyli się tam zarówno Niemcy, jak i Polacy i Czesi. Liceum Uniwersyteckie w Sulechowie
Dwunastego marca 1938 roku, o świcie, 60 000 żołnierzy niemieckich przekracza granicę z Austrią. Trzy dni później Hitler przemawia w Wiedniu do ćwierć miliona ludzi zebranych na Placu Bohaterów. W tym samym czasie Ismar Boas sięga po ampułkę z żółtawym płynem. Odsłania rękaw, wbija igłę. Tak kończy się tragiczna historia, która 80 lat wcześniej rozpoczyna się w Kcyni.

Ironią losu jest to, że barbiturany, których śmiertelną dawkę wstrzyknął sobie Ismar Boas, zsyntetyzował kilka lat po jego urodzeniu Adolf von Baeyer, naukowiec o bardzo podobnej do Boasa historii. Także z żydowskiej rodziny, też po solidnych berlińskich uczelniach. Tyle, że Baeyer miał szczęście umrzeć spokojnie w 1917 roku, w atmosferze spełnienia, jako chluba niemieckiej nauki i laureat Nobla. Boas umiera jako nikt. Przypominają mu o tym okrzyki podnieconego tłumu, który wyległ na Aleję Gołębią, nieopodal Uniwersytetu Medycznego.

Być może w pamięci prof. Boasa pobrzmiewają wówczas słowa mowy pochwalnej wygłoszonej przez doktora Georga Kellinga (współpracownika Boasa, autora pierwszej operacji laparoskopowej) z dnia jego 70. urodzin: „Boas łamał i łamie zawsze wszelkie przeszkody w medycynie, jest niezłomnym bojownikiem i wielkim człowiekiem. Jest skromny, oddany bez reszty nauce, serdeczny wobec przyjaciół i podwładnych asystentów”.
Do 80. urodzin zabrakło 13 dni.

Uczonemu z Kcyni tysiące chorych zawdzięczają życie. Dlaczego sięgnął po truciznę? Poznaj jego historię w poniższej galerii.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Uczonemu z Kcyni tysiące chorych na raka zawdzięczają życie. Dlaczego jego historia skończyła się tragicznie? - Gazeta Pomorska

Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto