Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pierwsza rodzina z Ukrainy zamieszkała w hostelu Wenecja. Gmina Żnin zapewniła uchodźcom kompleksową pomoc

Iwona Góralczyk
Iwona Góralczyk
Pierwsi obywatele Ukrainy zamieszkali w hostelu Wenecja. Obiekt naleźy do gminy Żnin
Pierwsi obywatele Ukrainy zamieszkali w hostelu Wenecja. Obiekt naleźy do gminy Żnin Szymon Cieślak
Z okolic Doniecka przyjechały do nas Swietłana, jej synowa Maria oraz dzieci - 2-letnia Daria, 8-letni Igor, 13-letnia Irina oraz 18-letni Denis.

Odkrywamy Toruń. Nowy odcinek!

od 16 lat

Jak mówi tata dzieci - Igor, od roku pracujący w jednej ze żnińskich firm, właściwie to był ostatni moment na przyjazd do Polski. - Oni wyjechali ostatnim pociągiem. Później już żaden skład z Doniecka nie ruszył.

Podróż przez Ukrainę trwała dwie doby. Maria mówi, że w pociągu było mnóstwo dzieci. - Czternaście wagonów, dzieci około pięciuset. Przejechaliśmy trasę do Charkowa, dalej do Kijowa, Żytomierza i Lwowa. Stąd już zostaliśmy zabrani prywatnym transportem do Żnina i zakwaterowani w Wenecji.

I tak mieli szczęście: - Bo jeśli w samochodzie jest malutkie dziecko, to przepuszczają szybciej. Inaczej oczekiwanie przed granicą z Polską jest bardzo długie.

Najstarszy, 18-letni Denis, w czerwcu tego roku miał skończyć technikum kolejowe. - W planach czekały praktyki w zakładach, zdobycie pełnych uprawnień.

8-letni Igor miał w Ukrainie zapewnioną pomoc specjalistów. - Nie mówił do czwartego roku życia. Jednak z pomocą psychologa, pedagoga, logopedy, rehabilitanta odblokował się. Wymaga jednak dalszej, fachowej opieki.

Swietłana i Maria są w o tyle dobrym położeniu, że ich mężowie mają pracę w Żninie. Do tego tata Igor bardzo dobrze komunikuje się po polsku.

- Nie wrócimy na Ukrainę. Tam, gdzie mieszkaliśmy, nic już teraz nie ma. Nawet wody nie ma. Przed wyjazdem już były wybuchy, szyby z okien poleciały.

Igor, ojciec rodziny dodaje:

Ruskie wojska podeszły do naszego miasta. Tam już jest kryzys humanitarny. Nie ma już jedzenia. Nie wiadomo, czy przywiozą, czy nie. Czy przepuszczą do miasta ciężarówki. Nie ma wody w kranach, a tam jest pół miliona mieszkańców. Powiedziałem im, że jak przejedziecie granicę, to tu już załatwimy wszystko. Oni przyjechali i potem już nie było pociągów.

Przedstawiciele gminy Żnin stanęli na wysokości zadania. Kobiety i dzieci mają w Wenecji wszystko zapewnione. Jest tam też pralka, mogą z niej korzystać. Jedzenia mają pod dostatkiem, potrzebne artykuły otrzymają też z datków zgromadzonych przez naszych mieszkańców.

W Wenecji była również pracownica MOPS Żnin. Wypytała o problemy zdrowotne, zapewne przekaże również dalej informacje dotyczące kontynuacji kształcenia dzieci.

Nad całością czuwał Artur Krajewski, szef Gminnego Centrum Bezpieczeństwa.

Rozmowa z Ukraińcami była możliwa dzięki żniniance Alinie Putz-Dolacińskiej, która w Wenecji pełniła rolę tłumacza. Pani Alina zaoferowała swoją pomoc dzwoniąc wcześniej do Urzędu Miejskiego. Instytucja apelowała, że poszukuje osób ze znajomością języków rosyjskiego i ukraińskiego.

Nie są to oczywiście jedyni uchodźcy wojenni, którzy znaleźli schronienie w gminie Żnin. Od kilku dni rodzina z dziećmi przebywa w Gospodarstwie Agroturystycznym państwa Siadaków w Skarbienicach. Ukraińcy są też w prywatnych domach żninian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto