Wielu turystów odwiedzało niegdyś Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji między innymi dla Dziadka Leona.
Uwielbiali jego barwne opowieści, jego humor, wreszcie pałucką gwarę, którą się posługiwał.
Wielu się też z nim fotografowało. Do legendy przeszło już zdjęcie, na którym widzimy Leona Lichocińskiego w towarzystwie mężczyzny z mikrofonem. Wygląda, jakby ten drugi przeprowadzał wywiad. Sprawdziliśmy, że na starej fotografii, naprzeciwko weneckiego przewodnika, jest Grzegorz Miecugow (1955-2017).
Napisaliśmy w tej sprawie, we wrześniu 2017 roku, do redaktorów programu Szkło Kontaktowe TVN24. Potwierdzili: "To Grześ".
O Dziadku Leonie opowiadać można by dużo. To wspaniale, że powstała o nim biografia, która jest owocem wielkiego zaangażowania i takiej też pracy przy jej powstawaniu Barbary Filipiak - na co dzień pracownika żnińskiej biblioteki.
Spotkanie promujące książkę "Leon Lichociński. Książę pałuckich przewodników" zaplanowano 29 lipca br. o godz. 13 w Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji. Organizatorem wydarzenia jest Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Żninie.
Leona Lichocińskiego wspomina Jego synowa Alicja
Leon Lichociński, żyjący w latach 1906-1992, całe swoje życie zawodowe związał z kolejnictwem. Miał znaczący udział w powstaniu Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji.
Nazwany księciem pałuckich przewodników, szybko stał się symbolem weneckiego muzeum i jego wielką atrakcją.
Zasłynął z opowiadania gwarą pałucką humorystycznych anegdot o wąskotorówce i Wenecji. Za szczególne zasługi w rozwoju województwa bydgoskiego został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Pochowany jest na cmentarzu w Żninie Górze.
- Na kolejce przeszedł niemal wszystkie szczeble zawodowej kariery. Był i konduktorem, i kierownikiem pociągu, w końcu zaangażował się w powstanie muzeum w Wenecji i pozostawienie chociaż jednej linii - już turystycznej - ze Żnina do Gąsawy - wspomina "Dziadka", bo tak wszyscy nazywali pana Leona, jego synowa Alicja Lichocińska.
- Dziadek z najgorszej opresji potrafił wyjść z humorem, znaleźć dobrą tego stronę. Jak do Wenecji przyjeżdżały wycieczki, to wszyscy sobie życzyli, żeby tylko on opowiadał o wąskich torach, życiu na Pałukach.
- Kiedyś nam mówił, że przyjechali do niego studenci z Poznania. Że prowadzili badania na temat wielkości uszu. I teść się cieszył i chwalił, że to on ma największe. A po nim są dopiero prymas Glemp i Jerzy Urban. Zresztą z prymasem spotkał się osobiście. A o Urbanie sporo opowiadał.
- Wielokrotnie, jak wracał do domu z Wenecji, mówił do nas: "Ale się dzisiaj nacyganiłem!"
- Każdy chciał mieć z dziadkiem zdjęcie. Później mu je przysyłali. Z dedykacjami.
Wiele fotek z Leonem Lichocińskim jest w zbiorach Muzeum Ziemi Pałuckiej. Swoje prywatne, kolejkowo - zdjęciowe muzeum, ma też Leszek Musiał - emerytowany maszynista Żnińskiej Kolei Wąskotorowej, obsługujący słynny parowóz Px38-805. Pan Leszek dumny jest z posiadania fotki Leona Lichocińskiego, który udziela wywiadu Grzegorzowi Miecugowowi.
- Pamiętam, że jak kończył się sezon, dziadek mówił, że na następny już nie pójdzie, bo nie da rady - opowiada Alicja Lichocińska. - Ale jak zima mijała, już w marcu mnie pytał: "A będziesz mnie podwozić? Bo jak nie, to pójdę pieszo!" No oczywiście podwoziłam go. I znów był na kolejce.
- Dzień przed śmiercią, jak odbierałam go z Wenecji, wsiadł do samochodu, wyciągnął skierowanie od lekarza i mówi do mnie: "Zobacz, co mi napisał! Mam iść do szpitala. Ale ja nie pójdę". Później przeczytaliśmy "pacjent odmówił pobytu w szpitalu".
- Tej pani, z którą pracował, powiedział: "Ja tu umrę, w pracy, ale ty się nie bój". Spadł z ławki, na terenie muzeum, i już się nie podniósł. Wtedy było bardzo upalne lato. Tego dnia jeszcze miał wigor, żeby opowiadać o ukochanej kolejce.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?