Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żnin. Mirosław Kaźmirz Binkowski opowiedział w bibliotece o pałuckiej gwarze i swojej najnowszej książce [zdjęcia]

Szymon Cieślak
Szymon Cieślak
Spotkanie autorskie z Mirosławem Kaźmirzem Binkowskim w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Żninie.
Spotkanie autorskie z Mirosławem Kaźmirzem Binkowskim w Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Żninie. Szymon Cieślak
W Miejskiej i Powiatowej Bibliotece Publicznej w Żninie z Czytelnikami spotkał się propagator gwary pałuckiej i regionalista Mirosław Kaźmirz Binkowski. Opowiedział m.in. o swojej najnowszej książce "Jak kiejsiś Pałuczoki godali".

Mirosław Kaźmirz Binkowski urodził się w Żninie, ale w wieku 19 lat przeprowadził się do Torunia. Od lat 90. XX wieku zaczął przypominać o gwarze pałuckiej. Spod jego ręki wyszły książki, a na podstawie jego wierszy po pałucku zostały przygotowane piosenki.

Pan Mirosław przypomniał, że z prelekcjami o gwarze pałuckiej gościł w wielu miejscowościach powiatu żnińskiego i nie tylko.

- Dziś po raz pierwszy mam tremę. Serce mi wali, bo po raz pierwszy od 14 lat spotykam się ze żninianami. Dotąd byłem w Janowcu Wielkopolskim, Kcyni, Barcinie, Łabiszynie, Rogowie, Biskupinie, natomiast w Żninie od czternastu lat nie miałem spotkania ze żniniakami - powiedział na wstępie Mirosław Kaźmirz Binkowski.

Spotkanie dotyczyło wielu spraw. Począwszy od tego, czym jest gwara, poprzez poprzednio wydane książki pana Mirosława. Kilka razy uczestnicy spotkania śpiewali piosenki po pałucku razem z autorem. Można było też dowiedzieć się, że gwara pałucka (ze względu na obecność w domach i zasady panujące w szkołach - używanie języka literackiego), przestała być używana w połowie XX wieku. Ponowne zainteresowanie gwarą przyszło pod koniec minionego stulecia. Wpływ na to miały np. filmy i seriale ("Janosik", "Sami swoi").

- Moja przygoda z gwarą zaczęła się na ulicy Szkolnej w Żninie, gdzie się urodziłem, od dzieciństwa byłem osłuchany z gwarą. Szczególnie moja babcia, która potrafiła mówić pięknym językiem literackim, ale w domu mówiła gwarą. Na podwórku się mówiło gwarą. Polubiłem ją, dobrze się czułem jak się nią posługiwałem. Kiedy byłem już dorosły, zacząłem tęsknić za tymi czasami. Na fali tej tęsknoty zająłem się gwarą - powiedział na spotkaniu w żnińskiej bibliotece.

Wtedy też postanowił zapisać gwarę. Zaczęło się od wiersza "Mój downiejszy Żnin", w którym wspomniał miasto swojego dzieciństwa. Był też utwór "Jo to mom szplina na punkcie Żnina", do którego muzykę napisała wieloletnia żnińska nauczycielka Zofia Krzyżaniak. Od czasu pierwszego wiersza wydał wiele książek pisanych pałucką gwarą.

Najnowsza książka "Jak kiejsiś Pałuczoki godali" została napisana z myślą o młodych Pałuczanach.

- Chciałem, żeby taka książka powstała i żeby babcie i dziadkowie mieli co przeczytać wnukom - powiedział Mirosław Kaźmirz Binkowski.

Spotkanie zostało okraszone gwarowymi ciekawostkami. Na przykład pałuckimi wulgaryzmami (np. "psiakreś"), ciekawymi słowami (np. "glajda", czyli niechluj, brudas), homonimami międzyjęzykowymi (np. w języku literackim sklep to po pałucku skład),
Nie zabrakło na spotkaniu także czytania znanych utworów literackich przetłumaczonych na pałucką gwarę: "Leń" Jana Brzechwy jako "Nygus", "Kaczka dziwaczka" jako "Szplinato kaczka" czy "Zosia Samosia" jako "Zocha Samocha" albo "Stoi na stacji lokomotywa" jako "Żnińsko bana".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto