W czwartek, 20 marca 2008 roku, o godzinie 22.20 odszedł od nas pan doktor Gustaw Mądroszyk, zwany przez wszystkich gąsawiaków Guciem.
Przepracował w Gąsawie 40 lat, znały go co najmniej trzy pokolenia pacjentów.
Na własne życzenie wypisał się ze szpitala im. Biziela w Bydgoszczy, aby ostatnie chwile spędzić ze swoimi bliskimi, rodziną i sąsiadami.
- Miałem szczęście rano, przed wyjazdem do Torunia, spędzić kilka chwil z Gustewem i myślę, że długo będę pamiętał jego uścisk dłoni.
- Rozmawialiśmy o rzeczach nieważnych. O wyjeździe do Brazylii, o dziewczynach na plaży Copacabana. Bo przecież wszyscy wiedzieliśmy, że zbliża się nieuchronnie koniec.
- Gustaw był świetnym diagnostą. I wszyscy wiedzieli, że potrafi w sposób nieomylny określić chorobę, sposób leczenia i losy swoich pacjentów.
- Myślę też, że zdawał sobie sprawę z choroby i z tego, że żyje już prawie na kredyt.
- A wydawało się, że mógłby rozpocząć nowy etap swojego życia, bo przeszedł na emeryturę. Mógł pracować tylko tyle, aby wystarczyło do przeżycia z miesiąca na miesiąc.
- Urodziła mu się też długo oczekiwana wnuczka, z której mógł się cieszyć. I tylko nieubłagany los odebrał mu radość ze spełnionego życia.
- Nie był człowiekiem łatwym w kontaktach przyjacielskich i rodzinnych.
- Był dumny, hardy i czasami uparty jak nie powiem kto, bo o zmarłych nie można źle mówić. Ale kiedy ubrał biały kitel, zmieniał się w człowieka otwartego, uśmiechniętego, wsłuchującego się w utyskiwania pacjentów na samopoczucie.
- Do Gucia chodziło się z bólem gardła, głowy, kręgosłupa, nogi i jeszcze z powodu wielu innych boleści. Nie odmawiał nikomu porady i pomocy, mimo że powinien odsyłać pacjentów do kolejnych specjalistów.
W latach 70. i 80. był tak uznanym lekarzem ginekologiem, że na popołudniowe i wieczorne wizyty zjeżdżały dziesiątki pacjentek. Zazdrośni o praktykę koledzy po fachu nazywali go cudotwórcą z Gąsawy.
- Zapewne tym cudotwórcą był, bo czyż nie było cudem to, że po latach bezpłodności i oczekiwania na potomka w końcu urodziło się dziecko, które przecież jest cudem?
- Poznałem Gustawa ponad 35 lat temu w gościnnym domu Walentego Szwajcera.
- Był zapalonym kibicem i do legendy już przeszło to, w jaki sposób kibicowaliśmy polskim drużynom na mistrzostwach świata w piłce nożnej. Wtedy namiętnie interesował się też polityką i w odróżnieniu od nas pił zwykle wytrawne wino.
Nigdy nie wymieniał nazwisk swoich pacjentów.
- Ale narzekał na pacjentki, które bez większych powodów przychodziły do niego co dwa tygodnie, skarżąc się na coś. Zapisywał im wtedy... zestaw witamin, a po dwóch tygodniach dowiadywał się, że to ostatnie lekarstwo bardzo pomogło!
- Myślę, że w każdej terapii równie ważne jest to, aby pacjent wierzył w swojego lekarza.
- Gustaw bardzo podniósł poprzeczkę swoim następcom i nie wiem, czy ktoś potrafi go zastąpić mimo tego, że mówi się, iż nie ma ludzi niezastąpionych.
- Pozostanie on w naszej pamięci jako pan doktor, popularny Gucio i niezastąpiony przyjaciel - powiedział w marcu 2008 roku Wiesław Zajączkowski.
*****
Jutro, 29 sierpnia 2021 roku, kolejna edycja Biegów Gąsawskich imienia Gustawa Mądroszyka. Uczestnicy rywalizacji otrzymają piękne medale z wizerunkiem Gąsawskiego Judyma - jak zwykło się o nim mawiać.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?