Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śledztwo w sprawie tragedii na S5 w Kujawsko-Pomorskiem nadal w toku. Są jednak opinie biegłych

Marek Weckwerth
Marek Weckwerth
Tragiczne wypadki wydarzyły się na 25- kilometrowym odcinku trasy, która już od końca grudnia ubiegłego roku ma status ekspresowej. Są to więc dwa pasy w kierunku Gniezna i dwa w przeciwnym - do Żnin
Tragiczne wypadki wydarzyły się na 25- kilometrowym odcinku trasy, która już od końca grudnia ubiegłego roku ma status ekspresowej. Są to więc dwa pasy w kierunku Gniezna i dwa w przeciwnym - do Żnin OSP Gąsawa
Prokuratura ma już gotowe opinie biegłych w sprawie dwóch śmiertelnych wypadków na drodze krajowej nr 5 w okolicy miejscowości Cotoń na początku listopada ubiegłego roku. Brat jednej z ofiar ma nadzieję, że śledztwo zakończy się postawieniem zarzutów konkretnym osobom.

Dalsza część tekstu znajduje się poniżej wideo:

Wideo: Włocławscy Strażnicy odcinek 6. Burda na 3 maja we Włocławku

Tragiczne wypadki wydarzyły się na 25- kilometrowym odcinku trasy, która już od końca grudnia ubiegłego roku ma status ekspresowej. Są to więc dwa pasy w kierunku Gniezna i dwa w przeciwnym - do Żnina. Oba pasy oddzielone są barierami energochłonnymi. Dozwolona prędkość maksymalna 120 km na godzinę.

Na początku listopada 2019 roku trasa wyglądała już całkiem podobnie, bo była na finiszu prac, ale nadal miała status drogi krajowej, ruch odbywał się (od 3 października) tylko jedną jezdnią i był dwukierunkowy. To oznaczało, że jeden pas dedykowany był kierowcom jadącym w stronę Gniezna, a przeciwny do Żnina.

I w tym problem, bo wielu kierowcom, zwłaszcza jadącym po zapadnięciu zmroku, wydawało się, że jadą bezpieczną drogą ekspresową, na której ruch w danym kierunku jest jednokierunkowy.

- Tak też myślał mój 38-letni brat Krystian, który zginął 3 listopada po godzinie 5, a wtedy było jeszcze ciemno, w pobliżu miejscowości Cotoń - przekonuje nas w rozmowie telefonicznej zamieszkały w Australii Marcin Łaziński.

Jego brat także mieszkał w Australii, a do Polski przyjechał odwiedzić rodzinę w Poznaniu (wkrótce miał się żenić). Podczas wyprzedzania innych aut swoim fiatem bravo zderzył się czołowo z busem marki Mercedes. Wypadku nie przeżył, a trzy osoby z mercedesa odniosły rany.

- Gdy Krystian zorientował się, że z przeciwka nadjeżdżają auta, było za późno na zjechanie na prawy pas. Samochód jadący przed nim zdążył to zrobić - próbuje zrekonstruować zdarzenie Marcin Łaziński.
W wypadku poszkodowane zostały także trzy inne osoby (rodzina).

Już wtedy na forach internetowych pojawiły się głosy innych kierowców krytykujące tymczasową organizację ruchu i oznakowanie. Internauci także mieli wrażenie, że jadą gotową drogą ekspresową.

Tydzień później (dokładnie w niedzielę 10 listopada o godz. 17.40) na tym samym odcinku pod Cotoniem doszło do drugiego wypadku, którym zderzyły się cztery auta i zginął 43-letni kierowca fiata punto, mieszkaniec powiatu poznańskiego. Do szpitala trafiło osiem osób, w tym troje dzieci.

Po drugim śmiertelnym wypadku zarządca drogi ustawił na pasach rozdzielających przeciwne kierunki ruchu znaki - pachołki, co poprawiło orientację kierowców. - Mamy już gotowe dwie opinie biegłych w zakresie organizacji ruchu na tym odcinku drogi i dwie kolejne z dziedziny rekonstrukcji wypadków drogowych - informuje nas prowadząca śledztwo Agnieszka Tyszkiewicz z Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Rejonowej w Szubinie z siedzibą w Żninie. - Weryfikujemy te opinie. Pełnomocnik brata jednej z ofiar wypadku wykonał fotokopie tych opinii. Więcej informacji niestety nie mogę ujawniać, bo to tajemnica śledztwa. Na razie nie potrafię powiedzieć, czy postępowanie zakończy się jeszcze w tym czy następnym roku.

Śledztwo przedłuża się, bo poprzednie opinie wymagały uzupełnienia - o czym informował nas przed wakacjami prok. Dariusz Mańkowski, szef prokuratury żnińskiej. Dodał wtedy, że postępowanie opóźnia się z powodu pandemii, co wydłuża obieg dokumentów. Dochodzenie przejęła po nim prokurator Tyszkiewicz.

- Wydaje się, że postępowania w prokuraturze weszło na właściwe tory. Jestem pełen nadziei, że śledczy ustalą wszystkie fakty, dojdą do prawdy, do tego kto faktycznie odpowiada za tę tragedię i postawią odpowiedzialnym za to zarzuty - mówi nam w rozmowie telefonicznej z Australii Marcin Łaziński. - Wiadomo mi, że śledztwa dotyczące obu śmiertelnych wypadków na tej drodze połączono w jedno, co wydaje się dobrym rozwiązaniem i daje nadzieję na rzetelne wyjaśnienie ich przyczyn, bo nie mam wątpliwości, że przyczyny były takie same - niewłaściwe oznakowanie drogi. Drogowcy popełnili rażące błędy, co doprowadziło do obu tragedii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto