Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd odebrał mieszkance Szubina dwóch synów. "Teraz mieszkają w domu dziecka 330 kilometrów stąd"

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Dzieci pani Iwony zostały jej tymczasowo odebrane. - Wiele zależy od niej samej, czy do niej wrócą - mówią pracownicy socjalni
Dzieci pani Iwony zostały jej tymczasowo odebrane. - Wiele zależy od niej samej, czy do niej wrócą - mówią pracownicy socjalni Dariusz Gdesz/zdjęcie ilustracyjne
- Odebrano mi dzieci, bo wagarowały i się źle uczyły. Zostały umieszczone w placówce oddalonej 330 kilometrów od domu - mówi matka. A sąd naświetla inną wersję, bardziej złożoną.

Zobacz wideo: Wyższe świadczenie 500 plus? PiS chce zmian.

Pani Iwona mieszka z dwoma synami w Szubinie (powiat nakielski). Starszy ma prawie 15 lat, młodszy - 12. I obaj mają kłopoty z nauką. Problemy występują od dawna, ale, zdaniem matki, nasiliły się, gdy nastał koronawirus. - Starszy syn chodzi do szkoły specjalnej - wyjaśnia pani Iwona. - U niego lekcje odbywają się normalnie, czyli uczniowie idą do szkoły. Syn zaczął wagarować. Młodszy ma zdalną naukę, ale wziął przykład ze starszego. Przestał uczestniczyć w lekcjach online.

Kobieta przyznaje, nie pilnowała synów. - Sama ich wychowuję. Dużo pracuję. Chłopaki, im starsi, tym częściej opuszczają zajęcia - dodaje. - Byłam w stałym kontakcie z nauczycielami z obu szkół. Jedna z nauczycielek młodszego syna kiedyś powiedziała, że go wyrzucą za nieobecności. Nie wyrzucili, ale obu chłopców mi odebrano.

W poniedziałek (8 marca) minął miesiąc, odkąd nastoletni bracia mieszkają w placówce. - Najpierw trafili do rodziny zastępczej niedaleko Szubina, ale z niej uciekli do mnie - opowiada pani Iwona. - Teraz przebywają w domu dziecka w Namysłowie, 330 kilometrów od domu.

Pani Iwona z Szubina dodaje: - Nie wolno odbierać dzieci tylko dlatego, że one źle się uczą. Mieszkamy w kawalerce na 26 metrach kwadratowych. Nie mamy luksusów, ale mamy czysto i schludnie. Radzimy sobie. Pracuję za najniższą krajową. Zarabiam około 1900 złotych na rękę, ale dostaję jeszcze alimenty na synów i dwa razy „500 plus”.

Kobieta kontynuuje: - Ostatni raz widziałam chłopaków 3 tygodnie temu. Nie stać mnie na to, żeby do nich często jeździć.

Sędzia Grażyna Stankiewicz-Salińska, przewodnicząca III Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Szubinie, wyjaśnia: - Już kilka lat temu synowie tej pani przebywali w pieczy zastępczej. Potem wrócili do rodzinnego domu domu.

Historia się powtarza. Sędzia mówi o bieżącej sytuacji: - Matka ma prawo złożyć zażalenie na postanowienie sądu, dotyczące natychmiastowego umieszczenia dzieci w pieczy zastępczej. O tym prawie była informowana, lecz z niego nie skorzystała.

Dobro dzieci przede wszystkim

Rodzina z Szubina ma kuratora i asystenta rodziny. Sędzia zaznacza, że tutaj ani trudne warunki mieszkaniowe, ani bieda, nie przesądziły o tym, że zapadła decyzja, aby chłopcy na pewien czas zostali odseparowani od matki. - Zaszły inne istotne przesłanki do tego, żeby taką decyzję podjąć - zaznacza sędzia Stankiewicz-Salińska. Ze względu na dobro dzieci i sprawy nie ujawni szczegółów.

Tłumaczy jeszcze: - Sąd nie wskazuje natomiast konkretnej placówki, w jakiej mają znaleźć się dzieci. To Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie szuka miejsc dla małoletnich.

Tematem nastoletnich braci z Szubina zajęło się PCPR w Nakle.

- Naszych czterech pracowników przez cztery dni jednocześnie obdzwaniało wszystkie możliwe punkty - mówi pracownica nakielskiego PCPR. - Najpierw kontaktowaliśmy się z naszymi zaprzyjaźnionymi rodzinami i placówkami. Gdy te potwierdziły, że nie mają miejsc i chłopców nie przyjmą, szukaliśmy w całej Polsce.

Pracownicy PCPR szukali miejsc dla chłopców w 252 placówkach

Pytali i w rodzinach zastępczych, i domach dziecka. - Wykonaliśmy łącznie 252 telefony, aż znalazły się dwa miejsca w domu dziecka w Namysłowie - informuje pracownica powiatowego centrum.

Pracownicy socjalni i sądu dopowiadają, że bracia pozostaną w placówce do czasu, aż mama ureguluje swoje sprawy: - Będzie musiała ukończyć kurs, podnoszący jej kompetencje wychowawcze.

Pani Iwona obiecuje, że zrobi wszystko, aby odzyskać synów. Jej znajoma organizuje natomiast zrzutkę dla rodziny. - Chcemy wynająć adwokata dla pani Iwony. Zbieramy 5000 zł, żeby zapłacić mu za prowadzenie sprawy - mówi sąsiadka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto