Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żnin. Pomnik Fryderyka Chopina nad Małym Jeziorem. Poznajcie jego historię! [zdjęcia]

Szymon Cieślak
Szymon Cieślak
Zdjęcie pomnika Chopina w Żninie, z założoną maseczką z 2020 roku. Teraz także już ma historyczny wymiar.
Zdjęcie pomnika Chopina w Żninie, z założoną maseczką z 2020 roku. Teraz także już ma historyczny wymiar. Szymon Cieślak
W kwietniu 2020 roku nawet żniński Fryderyk Chopin zyskał maseczkę przypominającą o pandemii COVID-19. Teraz pomnik maseczki już nie ma założonej, ale warto poznać jego historię. Bardzo ciekawą. Od momentu powstania w Marcinkowie (gmina Gąsawa), do przewiezienia go w latach 60. XX wieku do parku nad jeziorem w Żninie.

Z pomnikiem Fryderyka Chopina stojącym nieopodal amfiteatru, w parku nad Małym Jeziorem Żnińskim (niektórzy zwą ten teren żnińskimi łazienkami), wiąże się ciekawa historia.

Przypominamy historię pomnika (opublikowaną w "Gazecie Pomorskiej" w 2015 roku), włącznie z mało znanym epizodem dotyczącym przewiezienia go z Marcinkowa do Żnina:

Chopin przybył tu z Marcinkowa

Jaki jest Chopin w Żninie? To siedząca postać, z głową zwróconą w prawo i dłonią wyciągniętą, jakby za chwilę miał zacząć grać na fortepianie. Co zagra? Preludium A - dur. Pięciolinia z fragmentem nut tego utworu znajduje się na pomniku - zamiast nazwiska kompozytora.

Wspomniane preludium jest jednym z najczęściej zapożyczanych przez inne nurty muzyczne utworem Chopina. Wykorzystywali go jazzmani, a Zygmunt Noskowski (kompozytor, dyrygent i pedagog przełomu XIX i XX wieku) nazwał je "zbłąkanym wśród reszty preludiów promykiem słońca". Miłosz Kotarbiński do preludium A - dur ułożył słowa, co sprawiło, że chopinowski utwór w dwudziestoleciu międzywojennym stał się salonowym szlagierem: "Czemu sercu smutno? Czemu pełno znów tych niespełnionych marzeń, niespełnionych snów... Dźwięczy pieśń - marzenie, w sercu rośnie żal, i płynie w świat westchnienie, w nieskończoną dal".

Lata przedwojenne

Pomnik Fryderyka Chopina został zamówiony przez Wiesława Tuchołkę, właściciela Marcinkowa Dolnego, pierwszego polskiego starostę powiatu żnińskiego, a także jednego z założycieli żnińskiej cukrowni.

Wykonał go Jakub Juszczyk, z pochodzenia góral, który zasłynął jako twórca monumentów w Wielkopolsce dwudziestolecia międzywojennego. Fryderyk Chopin jest jedną z trzech dużych rzeźb, które na Pałukach wykonał Juszczyk dla rodziny Tuchołków. Pierwsza to Leszek Biały (do dziś odbudowana po wojnie rzeźba stoi w Marcinkowie Górnym, przy drodze z Gąsawy do Złotnik), druga to Giaccomo Puccini (trzy muzy, z których jedna trzyma medalion z wizerunkiem twórcy "Toski").

Rzeźba upamiętniająca tego genialnego Włocha stoi w północnej części stawu w Marcinkowie Dolnym, przy coraz bardziej popadającym w ruinę pałacu. Sama też wygląda coraz gorzej - muzy są bez głów, a okolica coraz bardziej zarośnięta.

Chopin został na cokół wstawiony w 1926 roku, w 1927 odsłonięto go z dużą pompą - został spisany akt erekcyjny, a w podstawę pomnika wrzucono kilka monet. W uroczystości wzięli udział znamienici goście, wśród których był prof. Henryk Sztompka (utytułowany pianista i pedagog - jako pierwszy koncertował pod pomnikiem).

Na łamach gazety "Pomorze" dziennikarz Janusz Księski spisał anegdotę H. Gramlewicza (dyrektor żnińskiego liceum) dotyczącą odsłonięcia pomnika. Mówi ona, że po zakończeniu oficjalnej uroczystości, kiedy goście udali się na na przyjęcie do pałacu, robotnicy wypili z Juszczykiem wino, a w pustej butelce zamurowali "swój" akt erekcyjny.

Wojna i przeprowadzka do Żnina

Chopin przetrwał wojnę we względnie dobrym stanie. Nie został całkowicie zniszczony, ponieważ porosły go krzaki, ale ponoć podczas wojny stracił dłoń. Nie wiadomo jednak, w jakich okolicznościach to się stało. W okresie powojennym, kiedy w dawnym majątku rodziny Tuchołków urządzono PGR, pomnik nie był należycie wykorzystywany. Niszczał w gęstwinie. O potrzebie "muzycznego ożywienia" pomnika pisał w 1959 roku w "Pomorzu" Marian Turwid.

- W Marcinkowie Dolnym Chopin wprawdzie nie był, ale w Marcinkowie Dolnym Chopin jest. Ukryty w parku i nieznany. Wystarczyłby jednak tutaj choć jeden w roku koncert chopinowski, aby dzieło Jakuba Juszczyka wydobyte zostało z gąszczów zapomnienia. Po to, by z hołdem rzeźbiarza łącząc hołd muzyków-rozszerzyć jeszcze bardziej krąg chopinowskich powiązań z ziemią i ludem tego kraju - pisał Turwid.

Przeglądając pożółkłe łamy starych gazet z początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, nie sposób znaleźć powodu, dla którego pomnik kompozytora trafił do Żnina.

Może ktoś uznał, że w Żninie będzie ładniej się prezentował i nie zostanie zniszczony. Choć być może dzięki pomnikowi po prostu estetyczna wartość parku nad Małym jeziorem zwiększyła się - w końcu zbliżały się wielkimi krokami obchody 700-lecia miasta, a tuż obok wybudowano amfiteatr. Żninianie zmierzając na koncerty mogliby przechodzić obok pomnika Fryderyka Chopina. Stare gazety piszą, że pomysłodawcą tej pomnikowej przeprowadzki był Henryk Pejka (wtedy przewodniczący Miejskiej Rady Narodowej), ale w sprowadzenie pomnika do Żnina zaangażowany był także Zbigniew Skorwider.

Kiedy podejmowano decyzję o przewiezieniu pomnika, w majątku Tuchołków nie było już właścicieli. Osoby pracujące w miejscowym PGR nie zgodziły się na jego wywiezienie. Jak dokładnie wyglądały pertraktacje, tego wie wiemy. Gazety pisały, że były długie i dosyć ostre. Sprawą zajęły się władze wojewódzkie (przez pewien czas Chopin miał stać przed wejściem do budowanej wtedy w Bydgoszczy opery Nova). W końcu udało się osiągnąć porozumienie. Wtedy zrodził się kolejny problem: jak przewieźć monument te kilkanaście kilometrów do Żnina?

Logistycznie trudne przedsięwzięcie

Był rok 1962. W Żninie i okolicach nie było specjalistycznych dźwigów i firm transportowych, które zajmują się przewozem tego rodzaju brył. Fryderyk Chopin waży przecież siedem ton. Przewiezieniem zajęło się więc Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej. Według tekstów sprzed półwiecza, dokonano tego przy pomocy dźwigu z wielokrążkami i zwykłej platformy służącej do przewozu.

"Konwój ruszył. Po parku kilometrach oba koła z prawej strony platformy ugięły się pod siedmiotonowym ciężarem. Pomnik przechylił się niebezpiecznie. Ciągnik ratując sytuację zjechał zjechał na lewą stronę szosy. Ludzie ubezpieczali Chopina trzymając mocno liny i tak tryumfalnie wkroczyli do miasta" - pisał Juliusz Grodziński w gazecie "Panorama Północy".

Janusz Księski, dziennikarz "Pomorza" dodał, że na przewóz nie chciał zgodzić się konserwator zabytków: "W praktyce okazało się, że zastrzeżenia komisji, iż pomnik nie może być ruszony, gdyż rozleci się, nie znalazły pokrycia. Pomnik w stanie doskonałym "dojechał" na zwykłej platformie do Żnina".
Transport i ustawienie pomnika w Żninie miały kosztować 30 tysięcy ówczesnych złotych.

Ilustrowany Kurier Polski martwił się, gdzie ustawić monument przedstawiający kompozytora - "Pierwsza wersja, aby ustawić go naprzeciw kina upadła, gdyż obramowanie zielenią zasłoniłoby piękny fronton kina. Druga wersja, naszym zdaniem słuszna, aby postawić w parku 700 - lecia przy ulicy Kościuszki - znajdzie na pewno aprobatę wszystkich mieszkańców Żnina". Ostatecznie pomnik ustawiono w zupełnie innym miejscu.

Pomnik został odsłonięty we wrześniu 1962 roku przez Mariana Turwida, prezesa okręgu pomorskiego Związku Polskich Artystów Plastyków (tego samego, który w 1959 roku pisał o konieczności ratowania Chopina od zapomnienia w parku przy dworze w Marcinkowie Dolnym).

Trochę o wandalach

Pomnik Fryderyka Chopina w prasie sprzed pięćdziesięciu lat jest czasem opisywany jako jeden z niewielu monumentów w okolicy, który przetrwał drugą wojnę światową. Niestety, co historyczne zawieruchy oszczędziły, tego nie podarowali miejscowi. Jak pisał Stanisław Czabański, legendarny żniński współpracownik "Gazety Pomorskiej", już dwa tygodnie po odsłonięciu jakiś wandal rzucił Chopinowi w twarz kamieniem i uszkodził dłoń. Przez kolejne pięćdziesiąt lat wiele razy naprawiano rzeźbę. Często pomnik tracił dłoń i nos.

Chcieli odzyskać pomnik

Kiedy Chopina wywożono z Marcinkowa Dolnego, nie było tam już żadnego przedstawiciela rodziny Tuchołków. Majątek został zabrany rodzinie na mocy reformy rolnej z 6 września 1944 roku. W 2013 roku spadkobiercy pałacu w Marcinkowie chcieli odzyskać pomnik. Sprawa jednak nie zakończyła się po ich myśli. Monument nadal zdobi żniński park.

Bracia Śniadeccy w maseczkach. Jan i Jędrzej walczą z #koro...

Pobierz

Jak korzystać z aplikacji, by otrzymywać informacje z miasta i powiatu? To proste!
Po wejściu w aplikację w prawym górnym rogu w menu wybierz swoje miasto.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania. Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy zakładkę "koronawirus", w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto