Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mikołaj Lewandowicz cały czas żyje koszykówką [wywiad, zdjęcia]

Mateusz Stępień
- Miałem 30 lat, gdy założyłem koszulkę reprezentacji Polski. Od tamtego momentu z każdym meczem spełniam marzenia - mówi koszykarz drugoligowego Domino Inowrocław i reprezentacji Polski osób niesłyszących. W lipcu będzie reprezentował nasz kraj w Letnich Igrzyskach Olimpijskich.

Przed panem kolejna duża koszykarska impreza. Po mistrzostwach Europy i Świata, w lipcu będzie pan reprezentował Polskę w Letnich Igrzyskach Olimpijskich osób niesłyszących.
Mikołaj Lewandowicz: Od 2011 roku, czyli momentu, gdy dołączyłem do reprezentacji Polski, z każdym meczem spełniam swoje marzenia. Koszykówką pasjonuję się od dziecka. Nie grałem w zespołach juniorskich i młodzieżowych, dopiero w klubach seniorskich, ale od zawsze - i myślę, że ma tak każdy sportowiec w kraju - marzyłem o tym, żeby móc założyć koszulkę z orłem na piersi i zagrać dla Polski. Dzisiaj mam na koncie piętnaście występów na międzynarodowych imprezach i przede mną ta najważniejsza. I już nawet nie tylko dla koszykarza, a sportowca - Igrzyska Olimpijskie.

W jaki sposób trafił pan do reprezentacji?
Kilka lat temu, przed jednym z treningów Domino, Szymon Jarmuż powiedział mi, że natknął się w Internecie na artykuł o poszukiwaniach zawodników do koszykarskiej reprezentacji Polski głuchych. Odnalazłem ten tekst, wysłałem zgłoszenie i już dzień później zadzwonił do mnie ówczesny kierownik kadry Krzysztof Wania. Zaprosił na konsultację szkoleniową, trafiłem też do klubu dla niesłyszących - Spartana Lublin.

Jak wyglądały pana początki w kadrze?
Byłem bardzo zestresowany przed debiutem w koszulce z orłem na piersi. Chłopaki dobrze się znali, byli ze sobą zgrani na boisku, nie wiedziałem jak mnie przyjmą. Jednak od początku wszystko potoczyło się dobrze i tak jest do dzisiaj - nasze relacje i zrozumienie na boisku są bardzo dobre.

Ma pan za sobą kilkanaście lat gry w drugiej i trzeciej lidze, w reprezentacji jest jednym z wiodących graczy. Ktoś z zespołu ma podobne doświadczenie?
Grałem w klubach z Barcina, Kruszwicy, Pakości, przez ostatnie sezony z Inowrocławia, wcześniej regularnie grałem w ligach TKKF. Reprezentacja liczy kilkunastu koszykarzy. Oprócz mnie, Mateusza Kaczmarka, Wojciecha Inglota i Macieja Gawrysia, którzy także mają za sobą występy w różnych ligach lub aktualnie w nich grają, pozostałą część zespołu stanowią młodzi i nie aż tak ograni zawodnicy. Ale to nie stanowi problemu. Uzupełniamy się na tyle, że razem stanowimy mocny zespół.

Za wami dwa zgrupowania przygotowujące do igrzysk. Jak wyglądały?
Na pierwszym, w Pruszkowie, pracowaliśmy nad kondycją - niektórzy skończyli sezon, inni nie grali dużo, więc było to konieczne. Ćwiczyliśmy też nad taktyką i grą w obronie. Podczas drugiego obozu w Gliwicach - zagrywki w ataku. Rozegraliśmy kilka meczów sparingowych. Z każdym kolejnym nasza gra wygląda coraz lepiej. Przed nami kolejny obóz. Część poświęcimy rywalom, z którymi zagramy na igrzyskach - Turcji, gospodarzom, z którymi zmierzymy się na otwarcie koszykarskiej części imprezy, Grecji, Litwie, Wenezueli i Tajwanowi. To nasza grupa. Celem jest awans do następnej rundy. Mamy nagrania video ze spotkań przeciwników, możemy skupić się na analizie ich gry.

Wydaje się, że największą różnicą pomiędzy meczami drużyn, w których zawodnikami są osoby niesłyszące od spotkań w drugiej i trzeciej lidze polskiej, w których pan występował, jest komunikacja na boisku.
To prawda, ale też nie w każdym aspekcie. Wiemy, jakie mamy grać akcje, bo - tak jak w każdym zespole - pokazuje to rozgrywający. Niektórzy mają większą, inni mniejszą wadę słuchu, dlatego w trakcie meczu zdarza, że nie wszyscy od razu słyszą gwizdki sędziów. Wtedy czekamy 3-4 sekundy na to, aż każdy będzie wiedział, że została przerwana akcja. Później gra jest wznawiana. Podczas krótkich przerw w grze, uwagi i podpowiedzi przekazujemy sobie za pomocą języka migowego. Jest jeden bardzo restrykcyjny przepis. Podczas spotkań nie można używać aparatów słuchowych. Za ich stosowanie drużyna może zostać srogo ukarana, za pierwszym razem walkowerem, za drugim dyskwalifikacją.

Jaki jest poziom podczas meczów drużyn osób niesłyszących?
W moim przekonaniu wysoki. Może wielu teraz zaskoczyć to, co powiem, ale zupełnie szczerze, a mam dobre porównanie - najlepsze reprezentacje głuchych, czyli Litwa, Rosja i USA, na parkietach drugiej ligi polskiej walczyłyby o awans, w pierwszej lidze - o utrzymanie w fazie play out.

Pierwszy mecz podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich osób niesłyszących reprezentacja Polski zagra 19 lipca. Myśli pan już o tym meczu?
Tak, to dla mnie duże przeżycie. Ja w ogóle cały czas żyję koszykówką. Wiem, co dzieje się w tej dyscyplinie. NBA, Polska Liga Koszykówki, niższe ligi, a w nich statystyki, wyniki, tabele - ze wszystkim jestem na bieżąco. Mam 35 lat, zbliżam się do zakończenia gry, ale chciałbym pozostać przy koszykówce, np. w roli trenera. Może będzie na to szansa przy mojej reprezentacji. I w ogóle - to jest coś pięknego, że raz na jakiś czas, w jedno miejsce zjeżdżają sportowcy głuchoniemi i niedosłyszący z całego świata, podejmują się sportowej rywalizacji ze sobą. Jeśli ktoś z Inowrocławia lub okolic jest osobą głuchoniemą lub niedosłyszącą, lubi koszykówkę, gra w nią - i mam tu na myśli płeć męską i żeńską, juniorów i seniorów - i chciałby spróbować swoich sił w klubie, a kto wie, może też w reprezentacji, zapraszam do kontaktu ze mną. Można znaleźć mnie na Facebooku, udzielę wszystkich informacji, pomogę, skontaktuję z osobami bezpośrednio odpowiadającymi za kluby.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mikołaj Lewandowicz cały czas żyje koszykówką [wywiad, zdjęcia] - Inowrocław Nasze Miasto

Wróć na inowroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto