Sprawa dotyczy opłat za składowanie odpadów na prywatnej działce Elżbiety Walkowiak, w której imieniu od początku, jako pełnomocnik, występuje jej syn Leszek.
Wspomniani wyżej mieszkańcy Janowca wynajmowali magazyny - znajdujące się na ich prywatnej działce - firmie, która pierwotnie deklarowała się do segregacji i dalszego zagospodarowania wcześniej zwiezionych śmieci, mając na to stosowne zezwolenie ze Starostwa Powiatowego w Żninie.
Jednak w finale właściciele zmieniającego nazwę podmiotu (Jędruś, Jendrus) okazali się być grupą przestępczą. Śmieci porzucili, oczywiście też nie płacąc właścicielom nieruchomości za dzierżawę.
I właśnie o te utracone pieniądze za wynajem toczy się bój na linii Leszek (jako pełnomocnik matki) Walkowiak - Starostwo Powiatowe w Żninie.
Bo rodzina Walkowiaków po tym, jak przestępcza firma przestała im płacić, poszła do sądu, domagając się utraconych dochodów od starosty, argumentując, że to z tej instytucji wyszło zezwolenie na powyższy proceder.
Początkowo sądową batalię wygrali państwo Walkowiakowie. A na podstawie wyroku (Sąd Apelacyjny w Gdańsku podtrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Bydgoszczy) komornik ściągnął z kasy powiatu wymienione wyżej 360 tys. zł, na co składały się utracone opłaty za wynajem oraz odsetki i koszty postępowania.
Starosta żniński nie dał jednak za wygraną i odwołał się do Sądu Najwyższego. Ten uchylił wcześniejsze wyroki niższych instancji, a Starostwo Powiatowe w Żninie wystąpiło do rodziny Walkowiaków o zwrot wcześniej ściągniętych z ich konta pieniędzy.
- Chcę pochwalić pana Walkowiaka, jest zdyscyplinowanym obywatelem - komentuje starosta żniński Zbigniew Jaszczuk. - Przelał wszystkie pieniądze. Jesteśmy zadowoleni, że przestrzega prawa. To w sumie nieco ponad 360 tysięcy złotych.
- A śmieci? Cały czas u niego są. I co z nimi dalej? My na pewno nie wchodzimy w żadne usuwanie, bo to za jego (Walkowiaka) wiedzą osoby skazane je zwoziły i przez ponad rok o tym nikogo nie poinformował. Było natomiast tak, że dopóki przestępcy płacili, było fajnie, jak przestali, dopiero przyszedł do starostwa.
- W kwestii natomiast oddania nam pieniędzy zachował się jak bardzo dobry, praworządny obywatel - nie muszę go oddawać do komornika. Byłyby to pewnie dodatkowe koszty - dodał Zbigniew Jaszczuk.
Czy to zamyka jednak spór na linii starostwo - Leszek Walkowiak? I co dalej w kwestii utylizacji/wywozu śmieci z działki przy ulicy Nowej?
Oto komentarz do sprawy Leszka Walkowiaka:
- Pieniądze przelała moja mama, która jest właścicielem magazynu. Sprawa została przekazana do ponownego rozpatrzenia, więc będzie ponownie rozstrzygana kwestia odszkodowania. Tym razem kwota może wynieść około 700 tysięcy złotych, bo mijają kolejne miesiące bezczynności Starosty.
- Śmieci są firmy JĘDRUS SP. Z O.O., której Starosta wydał zezwolenie na składowanie całej tablicy Mendelejewa, mimo braku zgody właścicielki magazynu. W obecnej sytuacji Starosta jest organem właściwym do wykonania zastępczego w celu usunięcia zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi oraz środowiska.
- Jeśli Pan Jaszczuk tego nie wie, to powinien podać się do dymisji i nie narażać ludzi na choroby czy nawet śmierć przez swoją bezczynność i niewiedzę. O tym, kto ma usunąć odpady, wypowiadali się ludzie z GIOŚ, WIOŚ, WOJEWODY KUJAWSKO-POMORSKIEGO itd. Wszyscy wskazują Starostę Żnińskiego. Tą kwestię reguluje KPA - to powinien Starosta znać...
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?