Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były burmistrz Szubina odznaczony medalem im. ks. Jana Kleina [wywiad]

Maria Warda
Maria Warda
Rozmawiamy z Andrzejem Wroną, tegorocznym laureatem medalu im. ks. Jana Kleina. Nigdy nie pozwalał sobie na taryfę ulgową - zarówno wtedy, gdy był burmistrzem Szubina, jak i wtedy, gdy pracował w poprawczaku.

Po raz pierwszy spotkaliśmy się, gdy kierował Pan szubińskim poprawczakiem. Czy sypiał Pan spokojnie?
Lubiłem pracę w zakładzie poprawczym. Doświadczenie zdobywałem, przechodząc przez kolejne szczeble wtajemniczenia zawodowego. Robiłem specjalistyczne kursy. Moja praca w zakładzie przypadła na bardzo trudny czas zmian ustrojowych. Kiedy nastała „Solidarność”, chłopcy poczuli, że mogą więcej, niż im dotąd pozwalano. To było niedobre z punktu wychowawczego.

Zwątpił Pan w resocjalizację?
To nie jest prosty temat. Do poprawczaka trafiają zazwyczaj osoby z rodzin patologicznych. Tutaj dostają wszystko - od biletów do kina po mydło do mycia. Młody chłopak, bo do szubińskiego poprawczaka trafiają chłopcy, potrafi się dostosować do obowiązującego systemu. Wykonują polecenia, stają się uczynni i grzeczni, bo tylko wtedy dostają urlop. Jadą do domu, a tam patologia, bo z rodziną, w tym czasie, kiedy my pracowaliśmy nad naszym wychowankiem, nikt nie pracował. Postawy moralne, które im wpajaliśmy, nagle stają się nieważne. Z przykrością patrzyłem, jak praca nauczycieli idzie na marne, kiedy nasz podopieczny wraca do domu. Chociaż kilku chłopców udało się wyprowadzić na dobrą drogę.

W 1995 roku powierzono Panu funkcję burmistrza Szubina. Czy łatwo było się porozumieć z radnymi?
Wtedy radny miał ogromne kompetencje, bo należy przypomnieć, że burmistrza odwoływali i powoływali radni. Umiejętność negocjacji bardzo się przydawała. Bezpośrednio z burmistrzem pracował zarząd, w skład którego wchodzili radni. Wszystko uzgadnialiśmy wspólnie. Bardzo dużo problemów udało nam się rozwiązać. Do dziś z dreszczykiem emocji wspominam reformę szkół. Czas pokazał, że to było konieczne i dobre rozwiązanie.

Lista inwestycji, które powstawały w latach 1995-2002, czyli w czasach, gdy kierował Pan gminą, jest imponująca, a przecież nie było wówczas dotacji unijnych...
Myśmy wszyscy uczyli się samorządności. Budżet gminy wahał się w granicach od 22 do 25 milionów złotych. Zaciągaliśmy kredyty i budowaliśmy. Zadań było dużo, a wśród tych największych budowa oczyszczalni ścieków i skanalizowanie części miasta. Uregulowaliśmy sprawę targowiska, co nie było łatwym zadaniem, bo zajadłych obrońców starej lokalizacji przy blokach nie brakowało.

Jednak po dwóch kadencjach Pan zrezygnował...
Po prostu dotrzymałem słowa danego w chwili, gdy obejmowałem urząd burmistrza. Kierując się swoim doświadczeniem, wiem, że stanowisko włodarza gminy powinno się pełnić dwie kadencje, nie więcej.

Jest pan prezesem Klubu Miłośników Fotografii „Flesz”. Skąd ta pasja?
Cenię sobie to, że ta pasja zbliża mnie do ludzi. Fotografią zafascynowałem się jako szesnastoletni chłopak. Uwielbiam bawić się światłem. Latem wstaję o trzeciej rano, aby uchwycić najpiękniejszą chwilę, czyli moment wschodu słońca.

Nie ominęły Pana dramaty...
Córka była poważnie ranna w wypadku. Wyszła z tego po długim leczeniu. Dziś jestem szczęśliwym dziadkiem Bartusia i Zuzi. Uczę się języka dwulatka. Polecam książkę „Język dwulatka”. Pomaga w zrozumieniu zachowań dziecka.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na znin.naszemiasto.pl Nasze Miasto