Ślub w plenerze? To staje się coraz modniejsze! [zdjęcia]

Wrażenie robił rozwinięty na całej długości pomostu czerwony dywan. Parze młodej towarzyszyli świadkowie, druhny, druhenki i drużbowie.

Wszyscy mieli specjalnie na tę okoliczność uszyte stroje. Elementy dekoracyjne pomostu były fioletowe - kolorystycznie współgrały z ubiorami orszaku weselnego.

Związek małżeński zawarli obywatelka Portugalii Liudmila da Costa oraz żninianin Marcin Napierała.
W uroczystości wzięli udział goście z kilku państw, oprócz Polaków i Portugalczyków byli przedstawiciele Anglii, Finlandii, Angoli, Nowej Zelandii czy Australii.

- Jeśli chodzi o ten rok, mieliśmy na razie, na terenie gminy Gąsawa, jeden ślub międzynarodowy. W roku ubiegłym także był jeden: Polka zawarła związek małżeński z obywatelem Niemiec. Uroczystość zorganizowano w ośrodku w Wiktorowie. Wcześniej "tak "powiedzieli sobie Brazylijczyk i Polka oraz Polka i Irańczyk - opowiada Anna Pietrzak.

Międzynarodowe śluby to rzadkość. Natomiast plenerowe są coraz częstsze. Przynajmniej w gminie Gąsawa.
- Mamy sześć ładnych restauracji, wokół lasy, jeziora, pomosty. Ta sceneria bardzo się podoba, z czego oczywiście się cieszymy, bo to promuje naszą gminę.

- Od 1 marca 2015 roku śluby w plenerze są dodatkowo płatne. Oprócz opłaty skarbowej wynoszącej 84 złote należy jeszcze uiścić 1 tysiąc złotych. To wynika z rozporządzenia - usłyszeliśmy od zastępcy kierownika USC.

Para, która zamierza zawrzeć związek małżeński poza urzędem, musi napisać wniosek do wójta bądź burmistrza.

- Jeśli włodarz wyrazi zgodę, co zazwyczaj następuje, państwo młodzi składają oświadczenie, że w miejscu, gdzie zorganizowana zostanie ceremonia, nic nie zagraża bezpieczeństwu ich oraz osób towarzyszących. Strona organizacyjna, oprawa, muzyka - to wszystko jest po stronie młodych. Wymogiem urzędu jest polskie godło narodowe. Jeśli cudzoziemiec nie rozumie języka polskiego, para winna zadbać o tłumacza. W Grodzie Piasta obecny był tłumacz przysięgły języka portugalskiego Jarosław Jeździkowski.

- Jeśli chodzi o wybór miejsca, górę bierze - jak na razie - Herbarium - zdradza Anna Pietrzak. - To tam najczęściej udzielamy związków małżeńskich. Odbywają się, w zależności od upodobań, na pomoście, na tarasie bądź we wnętrzach obiektu. Zjeżdżają pary z Warszawy, Krakowa, Poznania, Inowrocławia.

Tylko w gminie Gąsawa plenerowych uroczystości, do końca września br., jest zaplanowanych szesnaście.
W gminie Żnin ślubów cywilnych poza urzędem raczej się nie organizuje.

- W tym roku nie mamy ich w ogóle - usłyszeliśmy w USC. - Z kolei w roku 2015 były dwa: w gospodarstwie agroturystycznym w Skarbienicach oraz w restauracji w Podgórzynie. Obcokrajowców w roli młodych jest niewielu. Ostatnio była jedynie Ukrainka.

W gminie Łabiszyn z kolei młodymi małżonkami byli Białorusin, a innym razem Chinka.

Miejscem najczęściej wybieranym, jeśli już, do takich uroczystości, jest Pałac Lubostroń.

A wymagania i niespodzianki dla młodych? Są rozmaite. Jednego razu ze śmigłowca rozsypano nad lubostrońskim pałacem, dla małżonków, płatki z 800 czerwonych róż. Na trawnikach rozwija się tu dywany, pary podjeżdżają retro samochodami. Było i tak, że młodzi zażyczyli sobie, by jedną z pałacowych sal wystylizować na grecką świątynię. W tym celu zwieziono tu specjalnie elementy dekoracyjne ze... styropianu.

Są też i inne pomysły, jeśli chodzi o śluby w plenerze. Podczas ubiegłorocznych Biegów Gąsawskich im. Gustawa Mądroszyka, zanim rozpoczęła się zabawa taneczna, "tak" powiedzieli sobie uczestnicy imprezy Michał Paś i Katarzyna Kopecka. Scenę ustawiono pod napisem "start ", a stanęli na niej młodzi, ich świadkowie i wójt gminy Gąsawa Błażej Łabędzki. Wcześniej młodzi wbiegli na metę trzymając się za ręce.